fbpx

Archiwa tagu: XXI wiek

Czy naprawdę potrzebujemy stałej atencji i podziwu? Dlaczego musimy dzielić się każdym momentem swojego życia, oczekując aprobaty otoczenia i owacji na stojąco? Po co właściwie dzielimy się wyrwanymi z kontekstu skrawkami szczęścia? Czy na każdym kroku musimy udowadniać światu, że jesteśmy fajni i tryskamy optymizmem?

Czy naprawdę potrzebujemy stałej atencji i podziwu? Dlaczego ciągle dzielimy się wyrwanymi z kontekstu skrawkami szczęścia, oczekując aprobaty i owacji na stojąco? Czy na każdym kroku musimy udowadniać światu, że jesteśmy fajni i tryskamy optymizmem?

Pobudka, czas sprawdzić powiadomienia

Jeszcze nie tak dawno moją pierwszą czynnością po przebudzeniu było włączenie wifi. Miałam potrzebę zameldowania się w wirtualnym świecie. Cześć, już wstałam, wróciłam! Przy moim zdjęciu profilowym pojawiła się zielona lampka. Melduję gotowość. Telefon wibruje, czekam aż załadują się wszystkie powiadomienia. Nowe lajki i komentarze, przypomnienia o nadchodzących wydarzeniach, oznaczenie pod średniowiecznym memem. Kilka dymków czatu, zaproszenie do znajomych, link do bitu, który za kilka godzin będzie hitem internetu. Wszystko wskazuje na to, że w nocy, gdy ja smacznie spałam, wydarzyło się mnóstwo niesamowitych rzeczy. Muszę sprawdzić, co mnie ominęło, zanim postanowię wystawić nogę spod rozgrzanej kołdry. Dopiero po szybkim updacie i przejrzeniu ważnych cyfrowych spraw, zaczynałam swój dzień. Teraz jest inaczej.

Czytaj dalej

Nie zrobiłam wielkiego podsumowania roku. Nie sprawdziłam, które zdjęcia na moim Instagramie miały w 2018 najwięcej lajków. Nie mam ulubionej piosenki, nie byłam na wakacjach życia, nie zaręczyłam się i nie zdobyłam pracy swoich marzeń. To nie był najlepszy rok mojego życia i nie będę udawać, że było inaczej. 

Podsumowanie roku i “idealnego życia”

Zdecydowana większość moich znajomych dokonała starannej selekcji najlepszych zdjęć i filmów, które zebrała w tym roku i podzieliła się swoim szczęściem i dobrobytem z całym internetem. Oczywiście winszuję i życzę dalszych sukcesów w nowym roku – pełnym zmian, ambitnych celów i nowych doświadczeń (co jest przecież wielką niespodzianką). 

Czytaj dalej

Moje tegoroczne święta były dokładnie takie, jakie byś powinny. Nareszcie miałam okazję zwolnić, porządnie się wyspać i spędzić czas z rodziną. Pakowałam prezenty w świątecznej piżamie, piekłam ciasteczka korzenne z bratem i śpiewałam piosenki z Rudolfa Czerwononosego.

Święta bez telefonu

Odpoczęłam od wirtualnego świata i przez kilka dni delektowałam się trybem offline. Zapewne straciłam wiele pięknych zdjęć choinek, prezentów i świątecznych potraw, którymi raczyli się moi znajomi, ale chyba jakoś to zniosę. Miałam wielką potrzebę wyrwania się z codziennej aury pełnej zmartwień, pośpiechu i natłoku zbędnych informacji, dlatego postawiłam na pełen relaks. Całą swoją uwagę poświęciłam swoim najbliższym i uciechom gastronomicznym. Mam wielką słabość do pierogów, zupy grzybowej i wszelkich ciast. Ledwo dałam radę wrócić do domu o własnych siłach, ale ani trochę nie żałuję. Nadmierne obżarstwo można zaliczyć przecież do polskich tradycji, więc nie ma co z tym walczyć i zbytnio się zamartwiać, jeśli tym razem jedzenie nie pójdzie w cycki.

Czytaj dalej

3/9