Uff, udało się – dotarłam do miejsca zwanego dorosłością. Odhaczyłam już kilka kluczowych punktów na trasie. Wyprowadziłam się z domu rodzinnego, znalazłam pracę, którą naprawdę lubię, obroniłam magisterkę, nakręciłam swój film dokumentalny. Powinnam chyba czuć satysfakcję, radość, może nawet dumę. Osiągnęłam przecież wszystko to, co zaplanowałam sobie kilka lat wcześniej. Tymczasem jestem totalnie zbita z tropu. Cel mojej wieloletniej tułaczki okazał się rozwidleniem dróg (albo rondem turbinowym). Stoję, rozglądam się i kompletnie nie wiem, gdzie się teraz udać.
To wszystko? To już właśnie ta wymarzona dorosłość?
Jestem rozczarowana. Kiedyś wyobrażałam sobie dorosłość zupełnie inaczej. Myślałam, że to taki czas, kiedy jest się wolnym i radosnym, chodzi się po pieniądze z bankomatu (które oczywiście nigdy się nie kończą) i cały czas można robić to, na co ma się ochotę. Myślałam, że ma się wtedy stuprocentową kontrolę nad swoim życiem, bo przecież można jeść lody przed obiadem i wracać do domu, kiedy jest już całkiem ciemno.
Zderzenie z rzeczywistością było dość bolesne.
Teraz widzę, że dorosłość polega na spędzaniu prawie całego dnia w pracy, kupowaniu kapsułek do prania w promocji i na suplementacji magnezu, wypłukiwanego przez kawę, którą piję w nadmiernych ilościach. To ciągły pośpiech i stres, regularne bóle głowy i kręgosłupa oraz stale aktualizująca się lista SPRAW do załatwienia. To piątkowy wieczór, podczas którego zmywam naczynia, śpiewając piosenki, przy których kiedyś piłam drinki z najtańszym sokiem z Biedronki.
Co poszło nie tak? Czemu dorosłość okazała się tak rozczarowująca? Jak sobie z nią radzić?
Jak być dorosłym? Poproszę instrukcję!
Kompletnie nie potrafię odnaleźć się w tym dorosłym życiu. Mam ochotę spakować się w plecak i ruszyć w świat. Chciałabym zobaczyć, jak wygląda codzienność w innych krajach, poznać inne kultury, sprawdzić, jaki styl życia odpowiada mi najbardziej. Nie wiem, czy jestem gotowa, by wziąć kredyt na 30 lat i zamieszkać na strzeżonym osiedlu. Nie kręci mnie życie według schematów. Chcę, by moje życie było czymś więcej, niż pogonią za coraz większą pensją.
Już teraz czuję się zmęczona. Wypadają mi włosy, mam sińce pod oczami, serce wali mi jak szalone za każdym razem, kiedy się stresuję (czyli często). Bezustannie gdzieś pędzę i tworzę listę kolejnych zadań do wykonania. Jakoś nie przekonuje mnie ten powszechny model życia – studia, praca, małżeństwo, praca, kredyt, praca, wychowywanie dzieci, praca… To ma być życie? Pośpieszne odhaczanie kolejnych punktów, bo tak trzeba? Bo tak się przyjęło, bo taka jest kolej rzeczy?
Subiektywna definicja dorosłości
A może warto jednak zboczyć (choć na chwilę) z tej głównej trasy i przejść się mniej znanymi ścieżkami?
Zastanów się, co naprawdę daje Ci radość i nie myśl za bardzo o tym, w jakim miejscu znajdują się teraz Twoi znajomi. Nie przejmuj się tym, CO SOBIE POMYŚLĄ, jeśli zachowasz się inaczej, niż oni i wykonasz jakiś nieoczekiwany ruch.
Uwierz mi, że ci wszyscy “oni” aż tak bardzo nie interesują się tym, co robisz, gdzie, jak i z kim spędzasz czas, co Ci się ostatnio udało czy z jakim problem obecnie się zmagasz. I nie ma w tym chyba nic złego, bo przecież każdy ma swoje życie – własne potrzeby, priorytety, marzenia czy definicje szczęścia. Pamiętaj, że żyjesz przede wszystkim dla siebie, a nie na pokaz. Fajnie, jeśli ktoś Cię doceni, pochwali projekt, nad którym długo pracowałeś czy zostawi serduszko pod zdjęciem na Instagramie. Ale nie powinno być to Twoją główną motywacją czy miarą bycia wartościowym dorosłym.
Czy wiem, jak być dorosłym?
- Potrafię odciąć się od zewnętrznych bodźców i nie porównywać się z rówieśnikami?
- Myślę o sobie i nie przejmuję się zdaniem innych?
- Zawsze mam odwagę, by zrobić coś w 100% po swojemu, mimo że wiąże się to z ryzykiem?
- Na każdym kroku unikam pułapek dorosłości i schematycznego myślenia?
Oczywiście, że nie! 🤡
ALE staram się kontrolować i modyfikować swoje zachowanie
Dlatego te wszystkie “złote rady” spisuję tutaj również dla samej siebie.
Zadaję również wiele pytań – nie po to, by od razu znaleźć na nie odpowiedzi, ale po to, by choć przez chwilę się nad nimi pochylić i zastanowić się na przykład, jak czuję się w danej sytuacji i z czego to wynika. To właśnie ta chwila refleksji może pomóc w zauważeniu pewnych emocji i podjęciu dalszych decyzji.
Nikt do końca nie wie, jak być dorosłym i żyć mądrze, ale wszyscy powinniśmy dążyć do tego, by na końcu powiedzieć sobie: “było fajnie, niczego nie żałuję”.
Kawa ☕ nie wypłukuje magnezu, to mit 😉. Ściskam i pozdrawiam